ROZWAŻANIE I · ROZWAŻANIE II · ROZWAŻANIE III · ROZWAŻANIE IV· ROZWAŻANIE V· ROZWAŻANIE VI· ROZWAŻANIE VII
CHWALEBNY KRZYŻ
„I ukrzyżowali Go” (Mk 15[,25]).
Dzieje poprzednich wieków bardzo wyraźnie dowiodły, że kiedyś nie było niczego bardziej haniebnego od śmierci na krzyżu. Bardzo zniesławiający i wzbudzający odrazę przykład takiej haniebnej śmierci mamy w Księgach Królewskich. Wielki głód dawał się we znaki w ciągu trzech lat na terytoriach podległych królowi Dawidowi. Po zapytaniu o radę wyroczni Pana, król poznał, że ta kara dotknęła Izraelitów z powodu rzezi Gabaonitów, jakiej w głupiej gorliwości dopuścił się Saul. Dlatego, chcąc załagodzić gniew Boga, wezwał Gabaonitów i wypytywał, jakiego chcą zadośćuczynienia za tę niegodziwą zagładę. „Odpowiedzieli królowi: ‘Męża, który nas starł i stłumił niesprawiedliwie, tak wygładzić mamy, żeby ani jeden nie został z rodu jego we wszystkich granicach izraelskich. Niech nam dadzą siedmiu mężów z synów jego, żebyśmy ich ukrzyżowali”; i „ukrzyżowali” (2Sm 21[,5-6.9]). Nie mogła być surowiej pomszczona rzeź niewinnego ludu, niż przez bardzo okrutne katusze doszczętnie wyniszczonego na krzyżach potomstwa królewskiego. A chyba nawet była, i jak najbardziej była słuszna taka hańba synów i potomków Saula, że zginęli na krzyżu, a nie od miecza, jak przystoi bohaterom.
A jakiej zbrodni dopuścił się Syn Boży, Pan nasz i Odkupiciel, że przez naród żydowski tak natarczywie był zaskarżany na karę [śmierci] na Krzyżu? Absolutnie niczego zasługującego na krzyż się nie dopuścił, niczego. Ale chciał przez Swą śmierć zniweczyć hańbę krzyża i uczynić ją bardzo chwalebną zarówno przez naprawienie szkód drzewa na drzewie Krzyża jak przez to, że własną krwią go uświęcił i wielce uszlachetnił.
1. Na naród żydowski zesłał Bóg węże o palącym jadzie, aby przez nie ukarać ich szemranie. Kiedy szalone bestie ukąszeniami i śmiercią wyniszczyły wielu ludzi, wówczas pobudzeni żalem za występek na klęczkach prosili swego wodza Mojżesza, aby swymi modlitwami odwrócił tak okrutną karę, przez przebłaganie za nich zagniewanego Boga. ”I modlił się Mojżesz za ludem. I rzekł Pan do niego: ‘Uczyń węża miedzianego i postaw go na znak: kto ukąszony wejrzy nań, żyw będzie’. Uczynił tedy Mojżesz węża miedzianego i postawił go na znak; gdy ukąszeni na niego patrzyli, byli uzdrowieni.” (Lb 21[,7-9]).
Wiedziała wieczna Mądrość, Chrystus, nasz Wódz i Prawodawca, że ginie cały rodzaj ludzki od jadu piekielnego węża wpuszczonego do owocu, który wepchnął [on] w usta pierwszym naszym rodzicom. Chcąc więc przygotować i zastosować w Swej niezmierzonej miłości do śmiertelników bardzo skuteczny środek zaradczy na to nieszczęście, tak nas o tym pouczył: „Jak Mojżesz podwyższył węża na pustyni, tak trzeba, aby podwyższony był Syn Człowieczy: aby wszelki, który Weń wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,14-15).
O, Krzyżu najchwalebniejszy, na którym Syn Boży podniesiony na podobieństwo węża, wysuszył jad węża starodawnego, a dla nas stał się powodem życia wiecznego! O, drzewo przebłogosławione, na którym zawisło zbawienie świata! O, drzewo najszlachetniejsze, które stało się tronem Króla chwały! Niegdyś przynoszący wstyd, teraz jest już Krzyż tronem i rydwanem Boga. Tak wielki jest majestat Krzyża, jak wielki majestat, jak wielka dzielność, jak wielkie męstwo, jak wielka wytrwałość, jak wielka wobec nas miłość Ukrzyżowanego. Kto ten najświętszy Krzyż przyspiesza? Nasz Bóg. Z jakiej przyczyny przyspiesza? Naszego zbawienia. Z jakim usposobieniem przyspiesza? Pełnym miłości i męstwa.
Ujął to wszystko w bardzo krótkich, lecz pełnych treści słowach św. Izydor[1]: „Syn Boży cierpiał dla nas i został niewzruszony; nie uniósł się gniewem na tych, którzy Mu zadali tyle krzywd; nic nie odpowiadał, lecz na podobieństwo miedzianego węża pozostawał nieruchomy” (orat. 25).
Wreszcie, ponieważ nie miejsce czyni szacownym człowieka, lecz człowiek miejsce, pomyślcie, jeśli jesteście w stanie to zrobić, jakim szacunkiem powinno cieszyć się teraz to niegdyś bez szacunku Drzewo, które uczynił szacownym przez Swe wiszenie [na nim] Ten, którego godności, wzniosłości, blasku nikt nie zdoła objąć rozumem. Dlatego obecnie, jak pisze św. Hieronim, „wizerunek zbawczego krzyża ozdabia purpury królewskie, błyszczące klejnoty koron”. Zwróć uwagę na chwałę samego Krzyża: „na głowie królów umieszczony jest ten krzyż, z którego nieprzyjaciele szydzili” – dodaje św. Augustyn.
2. Sądzę, że, ze względu na wasze przywiązanie do ukrzyżowanego Króla chwały, chcecie dowiedzieć się o sposobie postępowania [związanym] z samym krzyżowaniem. Bardzo zwięźle ukazuje na niego św. Mateusz, mówiąc: „A ukrzyżowawszy Go, rozdzielili szaty Jego, rzuciwszy los, aby się wypełniło, co było powiedziane przez Proroka mówiącego: ‘Rozdzielili sobie odzienie moje, a o suknię moją los rzucali’ (Mt 27[,35]; Ps 21[,19]). Z tych słów bardzo łatwo możemy wywnioskować, że zdarto z Chrystusa Pana świętą togę, zanim przybito Go do nieszczęsnej belki. Św. Anzelm nie bez słuszności tak powołuje się na Najświętszą Rodzicielkę, która jakby mówiła do siebie o tej sprawie: „Gdy przyszedł na Kalwarię, miejsce najhaniebniejsze, [...], ogołocili zupełnie mojego Jedynego Syna z Jego szat, a ja straciłam dech z przerażenia; jednak biorąc nakrycie mojej głowy, przewiązałam Mu biodra”.
Również nie odmiennego zdania jest Seraficki Nauczyciel, gdy mówi: „Zdzierają znowu szaty i nagi jest teraz trzeci raz na oczach całego tłumu” oczywiście Jezus, Który ma być ukrzyżowany, „odnawiają się rany z powodu sukni przylgniętej do ciała”.
Stało się to wszystko z woli Boga, by zostało wypełnione proroctwo królewskiego psalmisty. Oprawcy jednak dokonali tego nie w innej intencji, jak w tej, by Go okryć większą hańbą, gdy przed oczy nieprzyjaciół ukażą nagiego na krzyżu. Ale co przewrotni i okrutni ludzie uczynili dla zhańbienia, to bardzo wielka pobożność i miłość obróciła ku najwyższej chwale Chrystusa. Przez dotknięcie najświętszym Swym ciałem do tego stopnia uczcił to bez czci drzewo, że po Najświętszym Eucharystycznym chlebie niema nic świętszego od tego Krzyża, nic nie jest otaczane większym szacunkiem, nic nie jest uznawane za bardziej chwalebne. Nie bez słuszności. Czy bowiem to miejsce wokół płonącego krzaka, w którym Bóg ukazał się Mojżeszowi, tenże Bóg nie uznał za tak święte, skoro do próbującego zbliżyć się do niego powiedziano: „Nie przystępuj tu [...], zzuj obuwie z nóg twoich: miejsce bowiem, na którym stoisz, ziemią świętą jest” (Wj 3,5).
O ile za świętszy należy uważać ów Krzyż, do którego był przybity okrutnymi gwoźdźmi ten sam Bóg pod osłoną ludzkiego ciała? To znaczy ten krzyż ukazany przez krzak, na którym płonęło miłością ku nam wcielone Bóstwo, a nie spalało się; płonęło otoczone ogniem nienawiści, bluźnierstwa, zawiści, wściekłości wrogów, a nie spalało się. Dlatego w dzień, w którym rozważamy Mękę Pańską, kapłani adorujący wizerunek tego Krzyża są zobowiązani wykonywać ten obrzęd pobożnego kultu na kolanach i po zdjęciu obuwia. Nie wolno, byśmy zbyt małą cześć okazywali temu przebłogosławionemu drzewu, na którym Pan życia i śmierci w pełen oddania sposób oddał Swoje życie za nasze i uczynił je najświętszym przez przybicie Swego ciała i pokropienie najdroższą krwią.
3. Niektórzy mistrzowie świętej kontemplacji podają, że z ran Chrystusa naciągniętego na krzyż bardzo obficie płynęła krew. Są tacy, którzy twierdzą, że krzyż, gdy był podnoszony po raz pierwszy, upadł wraz z Chrystusem na ziemię. Gdy powtórnie go podnoszono, wówczas od razu z czterech ran zrobionych ostrzami gwoździ na wylot popłynęło obficie strumieniami prawie cztery potoki najdroższej krwi i bardzo szczodrze zrosiły świętą belkę.
Wydaje się zupełnie wiarygodne to, co św. ojciec Piotr z Alkantary[2], bardzo zachwalany przez wielu a szczególnie przez świadectwo św. Teresy [Wielkiej] przyjaciel Chrystusa, w swej pobożnej książce o Jego męce stwierdził: „Kaci [i dręczyciele Chrystusa] po uniesieniu krzyża do góry dopuścili, że on z wielkim hukiem i trzaskiem wpadł do [wykopanego w ziemi] dołu, a ciało Chrystusa Pana wiszące mocno na gwoździach strasznie zostało wstrząśnięte”. Mógłbyś wtedy zobaczyć „wypływające z rąk i nóg strumienie krwi”.
Dlatego któż mógłby wątpić, że właśnie Krzyż nie mniej był mokry [od krwi], niż ten słup, przy którym [Chrystus] był bardzo okrutnie biczowany. Uświadamia sobie to nasz prawowierny Kościół, gdy, unosząc krzyż Pański, śpiewa: „Który namaściła święta krew, wypływająca z ciała Baranka”. Niech ustąpi stąd precz raczej bezbożność niż pobożność starożytnych poświęcająca różę Wenerze, bo w jego (?) krwi była zanurzona[3]. Dla mnie ten krzyż jest najświętszy, najświętsze jest dla mnie to drzewo, „które namaściła święta krew, wypływająca z ciała Baranka”. Wydaje się, że Sam Bóg naprawdę tak bardzo Sobie to zbawienne drzewo ceni, że je osobiście czci.
Przytoczmy tu nader godne podziwu wydarzenie z Pisma świętego, a wyjątkowo służące naszemu tematowi. Wszechmogący Bóg nakazał Żydom pomazać podwoje i nadproża domów krwią baranka, (którego mają zabić i spożyć na znak i pamiątkę Przejścia Pańskiego przez Egipt). Dlaczego tak? „Ujrzę” – powiedział sam – „krew i minę was; i nie będzie u was zgubnej plagi, kiedy uderzę ziemię egipską” (Wj 12,13).
Co za tajemniczy obrzęd! Rozgniewany Pan Zastępów przechodzi obok i jakby z szacunkiem odnosi się do domów Hebrajczyków poznaczonych krwią baranka. Czyż nie szanuje bardziej i nie czci Krzyża namaszczonego krwią Swego Syna? Tego, tego krzyża, „który namaściła święta krew, wypływająca z ciała Baranka”? Baranka nie tego symbolicznego, lecz prawdziwego, niebieskiego, nieskalanego, „który przed strzygącym go zamilknie, a nie otworzy ust swoich”[4] przed zabijającym Go. I nie będzie dla nas święte to drzewo, dzięki któremu spod edyktu wiecznego potępienia karzącego niewiernych Egipcjan wyjdziemy wolni? Czyż to drzewo nie będzie dla nas najchwalebniejszym, które Król chwały Swoim na niego wejściem, które Baranek Boży Swą krwią uczynił szacownym i uświęcił?
4. Od świętych dziejopisarzy naszego Zbawiciela dowiedzieliśmy się, że został On powieszony na krzyżu w środku między dwoma łotrami. Umiłowany Ewangelista pisze: „Ukrzyżowano z Nim dwóch innych, z jednej i z drugiej strony, a w pośrodku Jezusa” (J 19,18). O Panie nieskończonego majestatu! Czy Ty tak jesteś godny pogardy, że masz umrzeć między łotrami? O Najświętszy ze świętych! Czy to Ty wisisz między złoczyńcami i zbrodniarzami? Czy Ty „ze złoczyńcami jesteś policzony”[5]? Postanowiłeś urodzić się między bydlętami, a świętą duszę Swoją oddać pośród ludzi gorszych od bydła? Tak to zapomniałeś o Swym honorze, chwale, majestacie?
Wcale nie. Św. Atanazy[6] mówi: „Ciało na krzyż” – są to słowa tego świętego Ojca – „wzniósł, jednak przez to nie stał się poniżony, lecz sam w sobie pozostał znakomity, czyniąc takie znaki, które Go również w tym czasie ukazywały nie jako człowieka, lecz jako Słowo Boże”. Niech wisi i umiera na szubienicy Krzyża Król, umieszczony pośród łotrów w ręce Ojca niech poleca i oddaje Swego ducha, ale na Jego skinienie słońce się zaćmiewa, wyje wiatr, ziemia się trzęsie, skały pękają, piekło drży, umarli z grobów wychodzą, rozrywa się zasłona w świątyni, cała natura drętwieje, tłumy bijąc się w piersi opamiętują się i jednocześnie powracają do miasta, okrutny setnik spowodowawszy wyjście z boku Ukrzyżowanego światła wiary i potoku odkupienia, uznaje za Syna Bożego Tego, Którego przebił, oraz własną krwią i śmiercią pieczętuje świadectwo swej wiary i miłości do Ukrzyżowanego. Ponieważ tej władzy używa ukrzyżowany Jezus na Krzyżu, a nigdzie indziej jej nie użył, któż więc nie przypisze ją Krzyżowi. Któż zaprzeczy, że przez Krzyż została uzyskana. Bo nie przed Swą śmiercią, lecz po Swoim zmartwychwstaniu chlubił się przed uczniami, że jest w najwyższym stopniu wszechmogącym Monarchą nieba i ziemi, mówiąc: „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na zi emi” (Mt 28[,18]). „Jak gdyby otwarcie powiedział, że sprawcą tej chwały jest Krzyż i śmierć zadana przez Krzyż, ponieważ nigdy za Swego życia jaśniej nie wskazał na Swoją władzę” - jest to niezmiernie bystre stwierdzenie św. Anastazego z Synaju[7].
5. Dlatego oddawajmy cześć i okazujmy najwyższy szacunek temu drzewu, które Syn Boży, nasz najmiłosierniejszy, i najlitościwszy Zbawiciel uczynił najchwalebniejszym, najszlachetniejszym i najświętszym przez przybicie Swego najświętszego ciała, wylanie Swojej krwi, zniesienie okrutnej śmierci, okazanie najwyższej mocy; co więcej, przez które Sam stał się chwalebniejszy i potężniejszy. I z drugiej strony nie unikajmy krzyżów nam przygotowanych, gdyż przez nie dostąpimy kiedyś i chwały, i doskonałości, i prawdziwej świętości i pewnej mocy.
„Niech więc kocha krzyż” - mówię ze świętym kardynałem [Piotrem] Damiani[8] - „każdy, kto chce uwolnić się od wszelkich kajdan przekleństwa i osiągnąć obfite błogosławieństwo nowej łaski, [niech kocha] krzyż, stwierdzam, z którego wypływa całe piękno błogosławieństwa. Przez krzyż niech się ściślej zwiąże z przykazaniami Bożymi. Przez krzyż poskromi bodźce nieokiełznanego ciała”.
Jezu mój ukrzyżowany, krzyża nie odrzucam, lecz
Objętemu oboma ramionami składam tysiąc pocałunków.
Mój Jezu ukrzyżowany, chcę być z Tobą przybity do krzyża.
Spraw, bym czynił, co mi czynić nakazałeś.
[1]Św. Izydor (ok. 560-636), biskup Sewili w Hiszpanii, doktor Kościoła. Reorganizował Kościół hiszpański, którego rozkwit w VII stuleciu wywodzi się z tego „renesansu izydoriańskiego”. Jego spuścizna literacka obejmowała niemal encyklopedyczny zakres wiedzy.
[2] Św. Piotr z Alkantary (Hiszpania), kapłan zakonu franciszkanów obserwantów; przeprowadził surową reformę w zakonie. Zmarł w Arenas w 1562 roku.
[3] Rzeczywiście róża była poświęcona Wenerze (gr. Afrodyta), lecz nie znaleziono żadnego kontekstu do słów: „bo w jego (?) krwi była zanurzona”.
[4] Por. Iz 53,7.
[5] Por. Mk 15,28.
[6] Św. Atanazy Wielki (ok. 295-373), patriarcha Aleksandrii, doktor Kościoła.
[7] W rzeczywistości chodzi tu o św. Anastazego Starszego (+599), który żył sto lat wcześniej. Jako mnich został wybrany (559) patriarchą Antiochii. Naraził się cesarzowi Justynowi II, który skazał go na wygnanie do Jerozolimy; Cesarz Maurycy, na prośbę papieża Grzegorza Wielkiego, odwołał A. z wygnania i przywrócił (593) na dawne stanowisko. Zachowały się w przekładzie łac. pisma A. o charakterze dogmatyczno-polemicznym. Między innymi De passione et impassibilitate Christi, skąd pochodzi przytoczony przez Autora cytat.
[8] Sw. Piotr Damian, benedyktyn, biskup Ostii, kardynał, doktor Kościoła, zmarł w 1072 roku.