wstecz

Rozmowa z ojcem archimandrytą...

powrót do strony głównej

 

               

 

  • Arcybiskup Andrzej Szeptycki zmienił obrządek z łacińskiego na grecki, będąc „szeregowym" duchownym, ale też on wychowywał się i wzrastał pośród ukraińskich unitów. Ksiądz Archimandryta urodził się zaś w okolicach Grójca...

 

- Do chwili wstąpienia do Zgromadzenia Księży Marianów nie wiedziałem, że w Kościele katolickim poza obrządkiem rzymskokatolickim jest także obrządek wschodni zwany unickim, albo oficjalnie bizantyjsko-słowiańskim.  Po  śmierci  Stalina  ogłoszono w 1955 roku amnestię, na mocy której do Polski wróciło z łagrów sowieckich dwóch ojców Marianów wschodniego obrządku (byłem wtedy w nowicjacie w Skórcu), którzy prowadzili misję w Charbinie pośród Rosjan emigrantów. Po roku jeden z nich, ks. Tomasz Podziawo, wykładał filozofię w naszym Seminarium Duchownym, a w czasie wolnym opowiadał nam o tym, tak dla nas egzotycznym obrządku. Zainteresowałem się nim tak bardzo, że poprosiłem Ojca, by nauczył mnie liturgii greckiej, języka i tradycji katolików cerkiewnych.

 

•  A zatem do unitów pociągnęła Księdza ich inność, odmienność?

 

- I tak, i nie. Muszę wyznać, że owszem, miałem skłonności do bycia trochę innym niż  wszyscy, bo wydawało mi się, że gdybym robił to samo, co inni, byłoby to takie proste, powszednie. Jednak moje przeżywanie nowego dla mnie obrządku nie było tylko fascynacją powierzchowną – li tylko dla zewnętrznej odmienności. To było coś nowego…

 

• Jak trafił Ksiądz do Kostomłot?

 

- W okresie Soboru Watykańskiego, na fali ekumenizmu zaczęto mówić o katolikach obrządku wschodniego. W tym czasie generałem Marianów został biskup tego właśnie obrządku, ks. Czesław Sipowič, Białorusin. Podsyciło to moje marzenia, by Pan Bóg wysłuchał moich modlitw i dał mi łaskę pracy - jak wówczas nieco naiwnie myślałem - w jakiejś zagubionej między bagnami i lasami, stareńkiej drewnianej cerkiewce... Pragnąłem tego przez całe seminarium. Będąc diakonem, dowiedziałem się, że diakon łacińskiego obrządku bez żadnych pozwoleń może asystować  w liturgii greckiej. Ponieważ zaczęto organizować nabożeństwa ekumeniczne, o. Tomasz Podziało był zapraszany z liturgią wschodnią; mnie zabierał ze sobą. Odwiedziliśmy wiele miast.  W ostatnim roku życia biskupa Ignacego Świrskiego pierwszy  raz odprawialiśmy liturgię w siedleckiej katedrze.

W roku 1964 zostałem kapłanem i przez rok byłem wikarym w Skórcu.  Później zacząłem studia z zakresu filologii klasycznej w Lublinie i tam od kleryka Seminarium Siedleckiego, Henryka Paprockiego, dowiedziałem się, że w Kostomłotach koło Kodnia istnieje parafia unicka. Wybrałem się tam. Ponieważ miałem zezwolenie władz duchownych na odprawianie w obrządku greckim, poprosiłem ówczesnego proboszcza, ks. Aleksandra Przyłuckiego, bym mógł odprawić w kostomłockiej cerkwi Mszę św. Otrzymałem klucze od świątyni. Poszedłem i tam doznałem olśnienia - nie boję się patosu tych słów. To była cerkiew z moich snów! Taka ogarnęła mnie radość, że ucałowałem jej podłogę i przez długi czas trwałem wprost w zachwycie. Wszystko wokół było cerkiewne - a jednak katolickie! Byłem szczęśliwy, że spełnia się moje marzenie. W niedługim czasie na życzenie watykańskiej Kongregacji Kościołów Wschodnich Ksiądz Prymas Stefan Wyszyński mianował mnie wikarym tej parafii z prawem następstwa. I od tamtej chwili, jeśli nie muszę, nie opuszczam jej...

 

Nie brak głosów, że obrządek unicki jest  swego rodzaju, proszę o wybaczenie, dziwactwem. Po co go kultywować? - mówią sceptycy. Czy nie lepiej byłoby, by unici przeszli na obrządek łaciński?...

 

- Tego typu opinie mogą wygłaszać tylko ci, którzy nie dość, że są - jeśli mogę tak powiedzieć - nisko latającymi duchami, to jeszcze, nie pojmując istoty obrządku wschodniego, chcą odciąć się od historii Podlasia. Osoby takie mają wyjątkowo wąski sposób patrzenia na katolicyzm. Obecność wschodniego obrządku w ramach Kościoła katolickiego jest jednym z przejawów jego powszechności, katolickości. A parafia unicka w Kostomłotach jest dla Podlasia żywym dowodem powszechności Kościoła. Sceptycy, jak ich Pan nazwał, nie pojmują bowiem, że katolikami są nie tylko ci, którzy modląc się, mówią: „Pan z wami", czy „Dominus vobiscum”, lecz także „Hospodi pomiłuj",  że chrześcijanin, który modli się w unickiej cerkwi wcale nie jest mniej katolikiem niż ten, którego świątynią  jest kościół obrządku łacińskiego!

 

• Jednak dla wielu rzymskich katolików pojęcia „unia", „unici" kojarzą się głównie z czasami zaborów, z przeszłością...

 

- To dla mnie nie nowość! Rocznie odwiedza Kostomłoty ponad siedemdziesiąt tysięcy turystów i lwia ich część dopiero po spotkaniu się z moją parafią chwyta - jak mawiają młodzi - kim są unici i jaka jest specyfika ich obrządku... Dla wielu  z moich gości wielką nowiną jest informacja, że trzynastu Męczenników Pratulińskich, będąc w jedności ze Stolicą Apostolską i za tę jedność oddając życie, całą duszą byli ludźmi cerkiewnymi! I to oni, mając palmę męczeństwa za wiarę katolicką, są współpatronami tej diecezji... Podsumowując, powiedziałbym może tak: Pratulin to historyczne miejsce uświęcone krwią unitów, to sanktuarium pamięci o ich heroizmie, a Kostomłoty są swego rodzaju sanktuarium żywych unitów, są miejscem, na którym trwają duchowi spadkobiercy tych, którzy oddali życie za wiarę wspólną dla wszystkich katolików.

Chciałbym jeszcze dodać rzecz bardzo ważną, a czasem przemilczaną. Otóż Męczennicy Pratulińscy oddali swe życie nie tylko za jedność ze Stolicą Apostolską w Rzymie, ale także za swoją rusińską tożsamość narodową i kulturową. Gdyby wcześniej przeszli na obrządek łaciński, zostaliby na ogół nietknięci. Oni chcieli być w łączności z papiestwem, ale bez odcinania się od swoich korzeni kulturowych...

 

•    ...byli patriotami swej małej ojczyzny - to chce Ksiądz powiedzieć?...

 

- Dokładnie! Gdy Ojciec święty przemawiał na siedleckich błoniach, kilka razy przypomniał słuchaczom o wierności Unitów Pratulińskich swojej wschodniej tradycji. W moim przekonaniu było to napomniedla tych, którzy chcieliby „wypłukać" Pratulińskich Unitów z ich obrządku cerkiewnego, który tak ich wychował, że woleli życie oddać, niż stracić jedność z Kościołem Powszechnym.

 

• „Unia jest bolesną raną. Miała połączyć, a podzieliła. Unici dla rzymskich  katolików są braćmi „drugiego sortu", zaś dla prawosławnych    „zaprzańcami    wiary ojców". Proszę o komentarz...

 

- Znam problem... Cóż, słowa o unitach jako „drugim sorcie”' katolików mają swe korzenie w zaszłościach historycznych. Podczas zaborów nadzieje na zachowanie polskości i wiary katolickiej wiązano głównie z obrządkiem rzymskim. Nie da się ukryć, że na tej fali duchowieństwo rzymskokatolickie (na ile świadomie - to już inna sprawa) nakłaniało do jak najdalej idącej nieufności wobec prawosławia - wyznania okupantów. Owo obrzydzanie „cerkiewności",  wówczas  mające pewną wyższą motywację, dziś owocuje opiniami, które Pan przytoczył.

A przecież unici nigdy nie byli niechętni wobec wiernych obrządku łacińskiego. Ba, nawet (wiele ryzykując) przekradali się do Galicji, by wziąć tam ślub w rzymskim kościele! W okresie największych prześladowań w zaborze rosyjskim po lasach modlili się z kapłanami łacińskimi.

 

  „Dla prawosławnych unici to zaprzańcy wiary ojców"...

 

- Osoby wygłaszający ten sąd zdają się sięgać pamięcią tylko do chwili zaprowadzenia Unii Brzeskiej, gdy na tych terenach dominowało prawosławie. Ale tu trzeba - w imię obiektywizmu - sięgać dalej, do pierwszego tysiąclecia chrześcijaństwa, kiedy była jedna owczarnia i jeden pasterz dla chrześcijan Greków i chrześcijan Rzymian. W drukowanych w Moskwie prawosławnych księgach liturgicznych znajdują się imiona dziewiętnastu papieży, jako świętych, do których modli się Kościół Prawosławny i Kościół Katolicki. Unia była próbą odbudowy jedności chrześcijaństwa sprzed rozłamu w roku 1054, a nie zamachem na  stan posiadania prawosławia...

 

 • Po czym wyznawca prawosławia pozna, że świątynia kostomłocka jest unicką?

 

-  Po niczym. Wszystko jest dokładnie tak jak w cerkwi prawosławnej. Jest dokładnie obrządek grecki.
Jedynie podczas modlitwy za władze kościelne, tam gdzie prawosławni wymieniliby imię swego Metropolity i miejscowego Biskupa, usłyszeliby wezwanie do modlitwy za Papieża i za Księdza Prymasa. O, może jeszcze to, że ze względu na grupy wycieczkowe częściej używamy języka polskiego. A także wprowadziłem krzesła, bo korzystniej jest, jeśli ludzie trochę siedzą i myślą o Bogu, niż jeśli stoją i myślą o bolących nogach.

 

Marzeniem metropolity Szeptyckiego było nadanie obrządkowi unickiemu roli pomostu między Zachodem i Wschodem. A dziś?...

 

- Ta idea jest nadal żywa. Tyle, że prawosławni nie chcą współtworzyć tego pomostu... Przykład Kostomłot pokazuje wszakże, że można odbudować jedność beż potrzeby wyrzekania się swojej kulturowej tożsamości...

 

 W Polsce występują dwa obrządki unickie: bizantyjsko-słowiański i ukraińsko-słowiański...

 

- ...zwany, też greckokatolickim. Pierwszy z nich jest praktykowany w Kostomłotach, drugi jest obrządkiem dużej części diaspory ukraińskiej. W nim jest trochę elementów z obrządku rzymskiego, choć po Soborze Watykańskim II dużo tych „naleciałości” łacińskich zaniechano i wprowadzono język narodowy ukraiński. Kulturowo oba obrządki są tożsame, zaś z formalnego punktu widzenia ja podlegam jurysdykcji kardynała Glempa, zaś   Metropolita Jan Martyniak zwierzchnik Kościoła ukraińsko-bizantyjskiego, podlega bezpośrednio Stolicy Apostolskiej - choć bierze udział w pracach Konferencji Episkopatu Polski.

 

Podczas Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan  wygłaszał Ksiądz homilie w siedleckiej parafii św. Józefa. Jakie przesłanie przekazał Ksiądz słuchaczom?

 

- Chciałem przypomnieć, że nasza diecezja jest miejscem, na którym spotkały się dwie wielkie kultury: łacińsko-polska i bizantyjsko-ruska. Bez tej wiedzy nie można właściwie odczytać i odnieść się do występowania chrześcijaństwa w tych dwóch równorzędnych tradycjach: łacińskiej i greckiej. Obie one były i są w jednym Kościele niepodzielonym, powszechnym, katolickim. Przypominanie o tym traktuję jako swego rodzaju misję moją i moich parafian. Proszę zwrócić uwagę, iż cerkiewni Błogosławieni Męczennicy Podlascy, gromadząc wokół siebie rzymskich i greckich katolików, są jakże czytelnym wzorem miłości i wierności Kościołowi powszechnemu i swej rusińskiej tradycji. I już są tego efekty. Pośród moich gości zdarzają się ludzie, którzy bądź dopiero teraz odszukali swoje unickie korzenie, bądź nabrali odwagi, by się do nich przyznać. Noszą teraz imiona: Darek, Jola, Dagmara, Robert, i proszą często, abym odprawił Mszę św. za spokój duszy ich przodków o wschodnich imionach: Sergiej, Nadieżda, Nikołaj, Paraskiewa, Mykyta...

 

Dziękuję za rozmowę.  KRZYSZTOF MAZUR

 

PS. Obecnie o. archim. Roman R. Piętka, mic, jest na emeryturze, mieszka w Lublinie.

wstecz

powrót do strony głównej