wstecz SŁOWO II powrót do strony głównej

SŁOWO I · SŁOWO II · SŁOWO III · SŁOWO IV · SŁOWO V · SŁOWO VI · SŁOWO VII

„Zaprawdę mówię tobie, dziś ze Mną będziesz w raju”

(Łk 23[, 43]).   

Niebo zdobywa się pokutą

          Józef był synem patriarchy Jakuba, przez ojca szczególnie umiłowanym. Z tego więc powodu, ale i z powodu udzielonych mu łask Bożych, przez braci był bardzo znienawidzony i został sprzedany Izmaelitom, z którymi dostał się do Egiptu. Tu nikczemność bezecnej żony Putyfara, dowódcy wojsk faraona, sprawiła, że został uwięziony. Znalazł się tam w towarzystwie dwóch więźniów: głównego podczaszego i przełożonego nadwornych piekarzy. Pierwszemu z nich, po usłyszeniu opowiedzianego snu, przepowiedział z całą pewnością uwolnienie. W końcu prosił go, aby nie zapomniał o swoim proroku, gdy zostanie przywrócony do poprzedniej godności. „Tylko pamiętaj na mnie”, mówił, „gdy się będziesz miał dobrze, i uczyń mi miłosierdzie, iż nadmienisz faraonowi, aby mię wywiódł z tej ciemnicy, bo kradzieżą wzięto mię z ziemi hebrajskiej, a tu mię do tego dołu wsadzono niewinnie”. (Rdz 40[,14-15]). Wydawałoby się, że te słowa mocno utkwiły w duszy napełnionej taką pociechą i zobowiązanej takimi prośbami. Tak by było, gdyby nie to, że pomyślniejszy los, będący wynikiem posiadania przywróconego zaszczytu, zupełnie je wymazał z serca podczaszego. „Ze szczęsnym powodzeniem przełożony piwnicznych zapomniał wykładacza swego” [Rdz 40,23].

         Nie tak postąpił nasz Odkupiciel, gdy przypadkowo spotkał dwóch towarzyszy swej męki krzyżowej, i to obu łotrów; skoro od jednego z nich usłyszał prośbę: „Panie, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do Królestwa Swego” [Łk 23,42], natychmiast święcie mu przyrzekł, że po kilku godzinach weźmie go ze sobą do raju. „Rzekł mu Jezus: Zaprawdę mówię tobie, dziś ze Mną będziesz w raju”. Co powiedział, to uczynił, co obiecał, to wypełnił. Tego samego dnia umieścił łotra w raju. O, najszczęśliwsza obietnico! A jakim wysiłkiem zdobyta? Pokutą. To jest właśnie klucz, którym grzesznicy otwierają sobie bramę [do] raju niebieskiego. Naprawdę to jest taran, którym tę bramę druzgoczą, jak dokładniej to wyłożę.

         Protoplasci naszego rodzaju złamali dane im przez Boga przykazanie nie dotykania drzewa wiadomości dobra i zła, i z bardzo przyjemnych zielonych terenów Królestwa Elizejskiego[1] zostali wygnani na ziemski padół płaczu i smutku. Jednym grzechem na zawsze zamknęli furtę raju dla siebie i dla swoich potomków. Tak mówi o tym natchniony autor: „Usunął go Pan Bóg z raju rozkoszy [...] i wygnał Adama”. Aby ów nieszczęśliwy wygnaniec nie mógł w jakiś sposób wrócić do tej szczęśliwej ojczyzny, „przed rajem rozkoszy postawił Cherubów i miecz płomienisty i obrotny w celu strzeżenia drogi do drzewa żywota” [Rdz 3, 23-24][2]. Przez tego rodzaju straż nie sposób jest ani wedrzeć się do raju siłą, ani wejść doń ukradkiem, szczególnie tym ludziom, którzy do pierworodnego grzechu dodali wiele uczynkowych.

         Niezwykle uzdolniony Izydor[3] twierdzi jednak, że przez pewien pobożny podstęp każdy grzesznik może zdobyć nawet tak bardzo zabezpieczoną bramę raju i przedostać się do drzewa życia, a mianowicie, jeśli przemieni się w Cheruba wyposażonego w miecz. Mówi on: „Człowiek nawraca się do Boga przez obosieczny ognisty miecz, czyli przez dające się we znaki doczesne cierpienia: przyznając się do swoich grzechów i opłakując je; nawraca się też przez Cheruba, czyli pełnię wiedzy, którą jest miłość”, bez niej nie może mieć doskonałej skruchy stanowiącej klucz do raju. Taki człowiek „dochodzi do Drzewa Życia - Chrystusa i będzie żył na wieki”.

Objaśniam tę myśl uczonego Doktora przykładem z historii wojskowej zapisanym przez Jowiusza[4]. Otóż Barbarossa[5], rozbójnik należący do mahometańskiej religii, późniejszy król Tunisu w Afryce, miał zamiar zająć port Magonę będący wówczas pod władzą Hiszpanów. Aby tego łatwiej dokonać, „rozwinąwszy sztandary z chrześcijańskimi symbolami, upozorował przed obrońcami oznaki floty cesarskiej”[6]. Ci myśleli, że to swoi, odrzuciwszy nawet machiny wojenne na znak radości, wpuścili wroga do wewnątrz. Tym podstępem Barbarossa zdobył port, a potem samo miasto.

         Również (jak o tym opowiada Marcin Martinius[7], jezuita) król Tatarów azjatyckich został wezwany przez Usangeja, gorliwego i bardzo wiernego wodza cesarza chińskiego, do pomocy jego panu przeciw rabusiowi Likungowi, wzywającemu taką dał radę: „Aby zwycięstwo nasze było pewne, radzę, byś nakazał swoim żołnierzom przywdziać odzież i czapki tatarskie na ogolone głowy. Wtedy rabuś uwierzy, że my wszyscy jesteśmy Tatarami”. Uwierzył i uciekł przestraszony taką potęgą.

Ale i u Polaków autorem fortelu był złotnik Przemysław, który w nagrodę wkrótce został księciem. Gdy w zasadzce zostało pokonanych wiele pułków Węgrów i Morawian, wówczas Polacy w umundurowaniu i z bronią zabitych zostali przyjęci do obozu jako swoi zwycięzcy. Takim to sposobem, dzięki podstępowi zapewniającemu powodzenie, pomyślnie pozbawili wroga całego majątku[8].

         A wy, grzesznicy, czy chcecie zdobyć raj rozkoszy? Udwajcie uzbrojonych w miecz Cherubów. Chwyćcie się płomiennej pokuty, przez co staniecie się podobni do straży rajskiej. I takim sposobem was, uznanych za mieszkańców nieba, dopuszczą do tej bardzo warownej bramy. Tym więc  sposobem przedrzecie się do drzewa życia. „Człowiek nawraca się do Boga...itd.”

         Prorok Ezechiel został z woli Boga zaprowadzony „na górę bardzo wysoką, na której była jakby budowa miasta, leżącego ku południowi” [Ez 40, 2]. Wschodnia i Północna brama tego miasta były we wszystkim zupełnie jednakowe, jeśli chodzi o rozmiar i styl [por. tamże, 6-27]. Radulf[9] uważa, że to ma tajemnicze znaczenie. W jego opinii mam poparcie dla mojej myśli. Mówi on, że bramy ukazanego Ezechielowi miasta (jest to bez wątpienia raj niebieski) dlatego są takie same, bo i sprawiedliwi, wchodzący tam przez bramę Wschodnią, i pokutujący grzesznicy, wchodzący tamże przez bramę Północną, są sobie zupełnie równi. Bo chociaż grzesznicy utracili pierwotną sprawiedliwość, to przez odpowiednie owoce pokuty rzeczywiście dochodzą do stanu niewinnych. Stąd wynika, że jak dla sprawiedliwych stoi otworem do raju brama Wschodnia, tak dla grzeszników – Północna: mają jednakowy ze sprawiedliwymi wstęp do nieba. Oto przytaczam myśl wielce uczonego komentatora. Mówi on: „U Ezechiela jest powiedziane, że brama Północna ma wszystko to samo, co i brama Wschodnia. Wszyscy, którzy od urodzenia wytrwali w niewinności, mają bramę od Wschodu. Im bowiem wejście do Królestwa niebieskiego umożliwiło światło, które przyjęli. A wszyscy, którzy potem popełnili grzechy, zostali skuci mrozem odrętwiałości. Jeśli zaś dzięki pokucie wracają, mają do dyspozycji bramę Północną, ponieważ im także, po chłodach grzechu, wejście do królestwa otwiera miłosierdzie”.

Dla lepszego zrozumienia należy wiedzieć, że wśród sakramentów Kościoła są dwa klucze, którymi otwieramy sobie niebo: Chrzest i Pokuta. Sobór Trydencki poucza, że bez wątpienia chrzest czyni „ludzi tak niewinnymi, nieskalanymi, czystymi, wolnymi od grzechu i miłymi Bogu, [....] że nic zupełnie nie przeszkadza im wejść do nieba[10]„, ponieważ przez prawdę Wieczną zostało to obiecane: „Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony” [Mk 16,16]. Pokuta zaś tak wypala i zmywa grzechy popełnione przez tych, co po chrzcie upadli, że ci, co przez nią odzyskują pierwotne piękno, są uznani za godnych nieba. Dlatego i w Piśmie świętym, i przez świętych Ojców, jest nazywana chrztem. Bo jak [chrzest] otwiera niebo dla odrodzonych przez wodę, tak [pokuta dokonuje tego] dla wskrzeszonych z grzechu przez łaskę. Stoi więc otworem dla sprawiedliwych i wolnych od grzechu brama Wschodnia. Ale i dla skruszonych i pokutujących grzeszników stoi otworem brama Północna; bramę tę Ezechiel widział pod każdym względem podobną do pierwszej dlatego, byśmy zrozumieli, że grzesznicy, jeśli sumiennie pokutowali, napełnieni są darami chwały niebieskiej na równi z tymi, którzy żadnym grzechem nie splamili swej pierwotnej niewinności.

         O, grzesznicy! Chwyćcie ten szczęśliwy klucz pokuty, by nie tylko sami niewinni cieszyli się niebem. Im chrzest otwiera niebo; wam, byle byście tylko chcieli, otworzy to samo niebo pokuta. „Wszyscy, którzy od urodzenia...” itd.

         Powiedzieliśmy, że niebo otwiera się pokutą. Pozostaje dowieść, że pokutą je zdobywamy. Jan, znany Poprzednik przedwiecznego Słońca, gdy zaczął promienie swojej nauki szerzyć nad wodami Jordanu, przyciągnął do siebie wielu ludzi różnego stanu i płci. Oświecił ich tak dalece, że zobaczywszy ciemności swych grzechów, pilnie domagali się od niego wskazówek jak ich unikać. „Cóż więc mamy czynić?” [Łk 3,10]. Wówczas on, nie widząc żadnego pewniejszego i solidniejszego sposobu odzyskania światła łaski niż ten jakim jest pokuta, wszystkich zachęcał do niej zwięzłymi, ale skutecznymi słowami, mówiąc: „Czyńcie tedy owoce godne pokuty” [Łk 3,8]. Bogatszych zaś, ale właśnie nie ofiarnych na rzecz potrzebujących, zachęcał do miłosiernej szczodrości. „Kto ma dwie suknie, niech da nie mającemu, a kto ma żywność, niech tak samo uczyni” [Łk 3,11]. Nakładał też cugle na chciwość celników, mówiąc: „Nic więcej nie czyńcie nad to, co wam postanowiono” [Łk 3,13]. A co do żołnierzy, to wielu z nich rzeczywiście wykorzystywało rabunki i ucisk biednych, aby mieć za co prowadzić życie hulaszcze i mienie bezbronnych ludzi trwonili jedynie na rozrzutne przyjęcia i obmierzłe pijatyki. Tak do nich przemawiał: „Nikogo nie bijcie, nikogo nie potwarzajcie, ale na żołdzie waszym poprzestawajcie” [Łk 3, 14].

         To kazanie Głosu wołającego na pustyni było tak skuteczne, że prawie całe legiony przestępców pobudziło do zdobycia nieba przez pokutę. Najwymowniej poświadczyła to sama niebieska Prawda słowami zapisanymi u Mateusza: „Od dni Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie gwałt cierpi i gwałtownicy je porywają” [Mt 11,12].

         Objaśniając to świadectwo, uczony komentator, Korneliusz [a Lapide SJ][11], mówi: „Grzesznicy, tacy jak celnicy, cudzołożnice i poganie, żarem ducha i pokuty odbierają, wyrywają i zabierają królestwo niebieskie nawet samym faryzeuszom i Żydom, którzy uważali, że ono im tylko się należy, jako synom Abrahama.

         Miodopłynny Ambroży[12] uczy, że „zadajemy Panu gwałt nie przymuszaniem, lecz płaczem; nie pobudzaniem obelgami, lecz błaganiem pełnym łez; nie złorzeczeniem powodowanym pychą, lecz żalem wypływającym z pokory”.

         O, pełen mocy i skuteczności taranie pokuty, która Bogu zadaje gwałt, porywa niebo, zdobywa raj! Dla wyjaśnienia tego pomocne jest pewne historyczne zdarzenie. Otóż, Magdeburg był bardzo godnym i bogatym miastem handlowym leżącym nad Elbą. Florus Germanicus[13] twierdzi, że dzięki korzystnemu położeniu doszedł stopniowo do wielkiej potęgi, co było często przykre dla cesarzy rzymskich, jako że, udaremniając ich wysiłki, zachował przez wiele stuleci całkowitą niezależność[14]. Lecz wielki i sumienny znany wojownik katolicki Tilly[15] chciał ją buntowniczemu miastu odebrać na rozkaz cesarza Ferdynanda [II], którego władze on odrzucił. Otoczył go wielkim wojskiem i po pozbawieniu obwarowań, morząc głodem i burząc pociskami, usiłował zmusić go do kapitulacji. A mieszkańcy nękani tylu nieszczęściami raczej pragnący znieść litość zwycięzcy, niż ruiny swego miasta, już postanowili poddać się jemu na jakichkolwiek warunkach i w tym celu [już] posłali trębacza do Tilly`ego, kiedy [to niespodziewanie] w czasie przeciągania się sprawy Papenheimius, inny uczestnik oblężenia, bardo dzielny i waleczny żołnierz, żądny chwały a może i łupu, zachęca swoich do zniszczenia nieprzyjacielskiego miasta (jak podaje Baptista Burg) w ten sposób: „Dokąd że, żołnierze, - mówił - to buntownicze miasto będzie sobie drwiło z waszego męstwa? Czy całe życie poświęcimy na obleganie go? Magdeburczycy bezkarnie wejdą w układ z nami? Zachowają miasto ojczyste, domy, złoto ci, którzy nam narobili tyle kłopotów? A my, którzyśmy ponieśli tyle i tak wielkich trudów, odchodzimy bez nagrody? Tak to będzie, wojownicy! Oto już odsyłają naszego trębacza. Poddają się Tilly'e mu na dogodnych warunkach, a my jesteśmy pozbawieni zasłużonego i zdobytego łupu i – upadli na duchu - do domu zaniesiemy porwaną odzież, poranione ciało. Dlaczegoż nie mielibyśmy raczej, zanim zawrą porozumienie, zdobyć te dwa łokcie usypanej gliny i wpaść w ten bezsilny ludek, torując sobie drogę żelazem? Trudno tylko będzie wedrzeć się na ostrokół, bo reszta: rzeź tchórzliwych i spustoszenie domów, będzie pocieszeniem; klejnoty, bogactwa, w jakie obfitują mieszkańcy Magdeburga, będą nagrodą. Nuże, dalejże, wojownicy, idźcie za moim przewodem! Nie pozwolimy, by przewrotność pozostała bez kary, krzywdy bez pomsty, nasz wysiłek bez nagrody” (księga 2). Skończył mówić i, postępując nie inaczej niż do tego innych przekonał, wyciąga miecz, pierwszy wskakuje do fosy, pokonuje jej umocnienia, pędzi do ostrokołu. Żołnierze z równą zaciętością pędzą za wodzem, zajmują niższą część ostrokołu; wkrótce wdarłszy się na wyższą, zrzucają także z niej Magdeburczyków. Gdy od ołowianego pocisku padł trupem Falchenberg, który skuteczniej stawiał opór i już zaczynał odpierać ludzi cesarskich, miasto zajmują, łupią, podpalają

         Ja tu współczuję losowi Magdeburczyków. Ale uważam, że to niebieskie Miasto, które było kiedyś ukazane apokaliptycznemu Prorokowi jako Nowa Jerozolima, nie inaczej może być przez nas zdobyte. Oto jak bardzo dzielny wódz, św. Jan Chrzciciel, słowami i czynami nas do tego wzywa! Z obliczem wychudzonym od postów, z zapadniętymi oczami, wielbłądzią skórą zahartowany, bosy, blady, wyczerpany, napełniony tylko obfitością Ducha Świętego, głosi chrzest pokuty. Dostarcza taranu dla zdobycia nieba. Pokazuje, że trzeba je zdobyć wielkim gwałtem: Uderzać jękiem, włamać się postami, wydanie u jego stróżów kupić bogobojną dobroczynnością. Jeśli taki podstęp zawiedzie, trzeba tam się wedrzeć przez wyniszczenie naszych ciał, czyli przez umartwienie członków [ciała] walczących przeciwko duszom.

         Kto przynosi owoce godne pokuty, ten wchodzi do królestwa niebieskiego jako ten, który gwałtem je porywa. Sam Bóg ani nie śmie, ani nie może jemu się sprzeciwić, ponieważ związał się taką przysięgą zapisaną u Ezechiela: „Żyję ja [.....]: nie chcę śmierci bezbożnego, ale żeby się nawrócił bezbożny od drogi swej, a żył”. Dlatego „nawróćcie się, nawróćcie się od dróg waszych bardzo złych: i czemu macie umierać, domu Izraela?” (Ez 33 [,11]).

         Grzesznicy! Wy, dla których Chrystus, Syn Boży, stał się człowiekiem, cierpiał, został ukrzyżowany i umarł, dlaczego chcecie raczej być potępieni niż zbawieni? Jeśli przestępstwa zaryglowały wam niebo, chwyćcie taran pokuty, a te rygle zdruzgoczecie i siłą otworzycie sobie wejście do tronów pustych po wygnanych stamtąd aniołach. Bez wątpienia osiągniecie to, jeden z rodu łotrów już osiągnął.

         Wisiał on na swojej szubienicy z prawej strony ukrzyżowanego Zbawiciela. I może słyszał jak Ten modlił się do Wiekuistego Ojca za nieprzyjaciół. Dlatego zaczął rozważać i sobie przemyśliwać: Jego życie bez skazy, wolny jest od grzechu; dogłębnie sprawiedliwego i niewinnego spotkała taka sroga męka. Potem, gdy nadeszło nań silniejsze światło, poznaje swoje najgorsze grzechy, za które ukarany został śmiercią doczesną, a powinien [być ukarany] wieczną. I chociaż, przytakując Żydom, chwilę przedtem miotał wraz z nimi bluźnierstwa na najłaskawszego Jezusa, tymczasem jednak, przemieniony nagłym blaskiem sąsiedniego Słońca, odwołuje to, co poprzednio powiedział. Śmiało zaatakował swego wspólnika kaźni i bluźnierstwa, strofując go: „Ani ty się Boga nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? A my wprawdzie słusznie, bo godną opłatę za uczynki odbieramy; lecz Ten nic złego nie uczynił” [Łk 23, 40-41].

          Łotrze! Miej odwagę powiedzieć więcej! Ten niewinny, którego bronisz, jest Bogiem, jest twoim Odkupicielem; za ciebie chętnie podejmuje te cierpienia, które podziwiasz. Dlaczego sobie Go raczej nie zjednasz mocnym błaganiem? Czyni to, mówiąc: „Panie, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do królestwa swego” [Łk 23,42]. Czyż tymi słowami nie zdołał zdobyć bardzo łagodnego serca Pana? Zdobył. Pan udzielił winowajcy przebaczenia. „I rzekł mu [Jezus]: zaprawdę mówię tobie, dziś ze mną będziesz w raju”.

         Św. Jan Złotousty[16] słysząc te słowa, pełen podziwu snuje rozważanie: „Tamten Łotr[17] z drzewa kupuje zbawienie świata, ten łotr kradnie królestwo niebieskie, zadaje gwałt Bożemu Majestatowi”. Jakim sposobem to czyni? czym? Szczerą, choć spóźnioną pokutą. Uświadamiając sobie swe grzechy, odczuwa skruchę i spowiada się bardzo pokornie Jezusowi, najwyższemu Kapłanowi wraz z nim ukrzyżowanemu. Dlatego wspomniany tu Nauczyciel innymi słowami znów zachęcając, mówi: „Widziałeś rabusia i porywacza raju, jak to nawet na krzyżu nie zapomniał swego fachu, nawet samą spowiedzią zrabował królestwo?”. Dlatego święty Cyprian z Kartaginy[18], Biskup i Męczennik, uważając go za wielkiego szczęśliwca, tak się wypowiada: „Łotr na krzyżu przez wyznanie nie tylko zasłużył sobie na przebaczenie, lecz stając się przyjacielem Chrystusa, przed innymi został posłany do raju i stał się uczestnikiem królestwa, przez wyznanie [stał się] współtowarzyszem męczeństwa”.

         Ten łotr nauczył nas, że pokuta otwiera i zdobywa niebo. Nauczył jak kraść, rabować, porywać bogactwa nieśmiertelne. Zakończę słowami św. Augustyna[19]: „poznaliśmy, że to zostało udzielone nie tylko jemu samemu. Bo gdy Chrystus Pan uwalnia łaskawie tak wielkiego winowajcę, to całemu rodzajowi ludzkiemu dał zapewnienie, aby uwolnienie jednego zrozpaczonego było pocieszeniem i nadzieją dla całego ludu; i aby osobisty dar rozrastał się w powszechne dobrodziejstwo”.

 

[1]Królestwo Elizejskie, Pola elyzejskie, w mit. gr. i rz. kraina wiecznej wiosny i szczęścia, gdzie po śmierci przebywały dusze ludzi sprawiedliwych, miały znajdować się w Hadesie lub w zachodnich krainach ziemi. Por. Wergiliusz, Eneida, VI 638 nn.

[2] W raju były dwa drzewa: drzewo wiadomości dobra i zła i drzewo życia. Zerwany owoc z drzewa pierwszego spowodował utratę raju i przyniósł śmierć prarodzicom i całemu ich potomstwu. Owoc zaś z drzewa życia zapewniał nieśmiertelność. Bóg nie pozwolił, aby Adam i Ewa po popełnieniu grzechu, zerwali owoc życia i stali się nieśmiertelni.

[3]Św. Izydor (ok. 560-636), biskup Sewili w Hiszpanii, doktor Kościoła. Reorganizował Kościół hiszpański, którego rozkwit w VII stuleciu wywodzi się z tego „renesansu izydoriańskiego”. Jego spuścizna literacka obejmowała niemal encyklopedyczny zakres wiedzy.

[4]Jowiusz Paweł (Iovius Paulus), biskup w Nocera, dziejopisarz (+1552); zostawił po sobie „Historię swego czasu” w 45 księgach.

[5]Barbarossa (Khair ad-din), sławny pirat i admirał floty otomańskiej w latach 1533-1546.

[6] Historia, księga 38.

[7]Marcin Martinius (1614-1661), jezuita austriacki, misjonarz w Chinach, pisał historię Chin.

[8]Informację podaje Marcin Kromer (1512-1589) w: „De origine et rebus Polonorum libri XXX”, Bazylea 1586, s. 22. Jan Długosz (1415-80) w: Historiae Polonicae Libri XII”, t. I, Kraków 1873, ss. 76-77 podaje to jako podstęp zrobiony przez stronę przeciwną.

[9]Radulfus; prawdopodobnie chodzi o kaznodzieję z XII w., który zostawił zbiór kazań pt. In epistolas et evangelia dominicalia.

[10]Sobór Trydencki (1545-1563), Sesja Piąta, Dekret o grzechu pierworodnym.

[11]Korneliusz a Lapide (1567-1637), sławny egzegeta i wielki erudyta w dziedzinie Pisma św.: Commentaria in Quattuor Evangelia, wyd. 5, Teurini-Romae 1941.

[12]Św. Ambroży (ok. 335-397), biskup Mediolanu i doktor Kościoła. Skłonił cesarza Teodozjusza w 390 r. do pokuty za rzeź tessaloniczan.

[13]Prawdopodobnie tak został nazwany historyk niemiecki Piotr Chrzciciel (Baptista)Burg(us), opisujący wojnę szwedzko-niemiecką.

[14] „całkowitą niezależność” w języku łacińskim „illibatam virginitatem” – nienaruszone dziewictwo. W języku starogermańskim „magad” znaczy „dziewica”. Jest to etymologia nazwy miasta Magdeburg.

[15]Tilly Johann T. (1559-1632), sławny wódz wojsk ligi katolickiej w wojnie trzydziestoletniej.

[16] Zob. Słowo I, przypis 11.

[17] Autor używając słowa „łotr” w odniesieniu do Jezusa i współ ukrzyżowanego z Nim, ma na myśli podwójną analogię: obaj są na krzyżu i obaj zdobywają zbawienie – Jezus dla całego świata, łotr dla siebie.

[18]Św. Cyprian (ok. 200,210 - 258), biskup Kartaginy, męczennik. Zwalczając herezje, był rzecznikiem jedności Kościoła. Napisał między innymi dzieło: O jedności Kościoła katolickiego (De Catholicae Ecclesiae unitate). Jego jest to słynne powiedzenie: „Nie może mieć Boga za ojca, kto Kościoła niema za matkę”.

[19] Zob. Słowo I, przypis 4.

wstecz powrót do strony głównej