wstecz ROZDZIAŁ 9 powrót do strony głównej

wstęp· I · II · III · IV· V· VI· VII · VIII · IX· X· XI · XII · XIII · XIV· XV· XVI · XVII · XVIII · XIX· XX· XXI · XXII · XXIII · XXIV

 

Ozdoby Mistycznej Świątyni

 

Najważniejszą ozdobą chrześcijanina jest cnota. Doskonale poucza o tym miodopłynny Bernard[1], gdy przyglądając się pierwszemu człowiekowi tak mówi:

         "Zdaje mi się, że widzę pierwszego człowieka okrytego od samego początku swego stworzenia czterema cnotami, a mianowicie: miłosierdziem, prawdą, sprawiedliwością i pokojem; a także jak wspomina Prorok, obleczonego w szaty zbawienia[2]. W tych bowiem czterech cnotach zawiera się całość zbawienia. Bez nich wszystkich razem [wziętych] zbawienie nie może się dokonać. Tym bardziej nie mogłyby być cnotami, jeśli byłyby jedna od drugiej odłączone.

         Otrzymał więc człowiek miłosierdzie, to znaczy stróża i sługę, by ono poprzedzało go i szło za nim; aby go wszędzie strzegło i zachowywało. Widzisz, jakiego opiekuna dał Bóg swojemu dziecku i jakiego sługę nowonarodzonemu człowiekowi. Ale był dla niego, jako stworzenia wolnego i rozumnego, konieczny również nauczyciel, aby był pilnowany nie jak jakieś zwierzę pociągowe, lecz kształcony jak dziecko. Do tej posługi nie można było przecież znaleźć kogoś bardziej przydatnego, niż samą prawdę, która by go z czasem doprowadziła do poznania Prawdy [Najwyższej]. By jednakże nie znalazł się mądry, który czyniłby zło, co byłoby dla niego grzechem, jako znającego dobro, a nie czyniącego, otrzymuje także sprawiedliwość, by się nią kierował. Do tego zaś najłaskawsza ręka Stwórcy dodała i pokój, któryby go chronił i którym by się cieszył. A nawet pokój podwójny, aby nie było walk wewnątrz, ani lęków na zewnątrz, to znaczy, aby ciało nie pożądało przeciw duchowi, a żadne stworzenie nie było dla niego powodem strachu [.....] Czego brakowało temu, którego strzegło miłosierdzie, pouczała prawda, kierowała sprawiedliwość i ochraniał pokój? Lecz niestety! Człowiek ten […..] szedł z Jeruzalem do Jerycha i wpadł między zbójców, przez których, jak czytamy, przede wszystkim został złupiony[3]. A czy nie był doszczętnie ogołocony ten, który gdy Pan przyszedł, żalił się, że jest nagi?”[4]

         Powiedział: „Zląkłem się, przeto żem jest nagi” [Rdz 3,10]. I my byliśmy nadzy; lecz Bóg przyodział Swe Świątynie w niezmiernie szlachetne i pełne blasku szaty, przyrodzone i nadprzyrodzone dary, tzn. cnoty. Z których oczywiście wybijają się teologiczne, bo bez nich nie można osiągnąć zbawienia wiecznego, dlatego słusznie i ściśle mogą być nazwane szatami zbawienia. Bo „bez wiary zaś nie podobna jest podobać się Bogu” [Hbr 11,6]; „a nadzieja nie zawodzi” [Rz 5,5]; Miłość wreszcie zdobywa Boga. Pierwszymi ozdobieni jesteśmy tylko w życiu doczesnym; blask zaś miłości zachowamy również jako szczęśliwi. Dlatego ten Apostoł Miłości, który za braci pragnął być wyłączonym[5], nie zalecając swoim Koryntianom, a także wszystkim chrześcijanom, bardziej żadnej innej ozdoby jak Miłości, tak ją opisuje ze wszech miar nadzwyczajnym piórem: „Gdybym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, stałem się jak miedź brzęcząca, albo cymbał brzmiący” [1Kor 13,1]. Koryntianie byli bogaci w miedź, a on wolał, żeby obfitowali w miłość, a człowieka bez miłości przyrównał do miedzi brzęczącej i cymbała brzmiącego (takie zjawiska mieli przed oczyma).

         Mówi dalej: „I choćbym miał dar proroctwa, i znał wszystkie tajemnice i wszelką umiejętność, i choćbym miał wszelką wiarę, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, niczym jestem. I choćbym na żywność ubogim rozdał wszystką majętność swoją, i choćbym wydał ciało swoje tak, żebym gorzał, a miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże. Miłość jest cierpliwa, jest łaskawa”; (spójrz, spójrz na te barwy miłości!); „Miłość nie zazdrości, na złość nie czyni, nie nadyma się, nie pragnie zaszczytów, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie myśli złego; nie raduje się z nieprawości, ale weseli się z prawdy. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko przetrwa” [1Ko 13,2-7].

Ile ozdób Mistycznej Świątyni zostało wyrażonych w jednym obrazie miłości! Rzeczywiście, i biodra powinniśmy mieć przepasane czystością, i w cierpliwości posiąść dusze, i być znanymi ze skromności, wywyższonymi dzięki pokorze; chociaż ona jest niby godna pogardy i nie idzie w parze z wielkością, bardzo dobrze i zupełnie zgodnie z prawdą powiedział ktoś o niej w życiorysie wielce pobożnego i mężnego cesarza rzymskiego Ferdynanda: „Chrześcijanie mają pokorę, która nie szpeci wielkości, lecz jest jej ozdobą”.

          Nie wyjaśniam tu roztropności, sprawiedliwości, umiarkowania, męstwa; bądź dlatego, że odnoszą się bardziej do życia cywilnego niż do wiedzy nadprzyrodzonej; chyba że są rozumiane są w pewien sposób nie filozoficzny; bądź dlatego, że będą jaśnieć w następnym rozdziale na mistycznym świeczniku; bądź dlatego, że z jedną prawdziwą cnotą ukazują się prawie wszystkie [pozostałe].

        Makary[6] tak uczy: „Najmilsi, wiedzcie, że wszystkie cnoty są ze sobą powiązane. Tak jak duchowy łańcuch jedna zależy od drugiej: modlitwa od miłości, miłość od radości, radość od łagodności, łagodność od pokory, pokora od uległości, uległość od nadziei, nadzieja od wiary, wiara od słuchania, słuchanie od prostoduszności. Nie inaczej jest i po przeciwnej stronie, jedna wada zależy od drugiej: nienawiść od gniewu, gniew od pychy, pycha od próżnej chwały, próżna chwała od nieuczciwości, nieuczciwość od zatwardziałości serca, zatwardziałość serca od niedbalstwa, niedbalstwo od lenistwa, lenistwo od zniechęcenia, zniechęcenie od niecierpliwości, niecierpliwość od zmysłowości, i inne elementy wad wzajemnie od siebie zależne: tak również w dużej części są od siebie zależne i wzajemnie z siebie wypływają cnoty” (Homilia 40).

         Ale i te ozdoby odnoszą się do Miłości-Kapłana. Jeśli bowiem cnót nie praktykuje się z miłości do Boga, nie mają żadnej wartości u Boga. Jak one dodają wartości i blasku Mistycznej Świątyni, tak im dodaje tego miłość.


[1]Zob. rozdz. II, przypis 4.

[2] Por. Iz 61,10.

[3] Por. Łk 10.30.

[4] Św. Bernard, Kazanie na Wniebowzięcie NMPanny, PL 183, 385-386 (nn. 973 ns).

[5] Por. Rz 9,3.

[6] Św. Makary