wstecz ROZDZIAŁ 7 powrót do strony głównej

wstęp· I · II · III · IV· V· VI· VII · VIII · IX· X· XI · XII · XIII · XIV· XV· XVI · XVII · XVIII · XIX· XX· XXI · XXII · XXIII · XXIV

 

Kadzidło Mistycznej Świątyni

 

            W Jerozolimie w najwspanialszej budowli Salomona był ołtarz, który służył ściśle do spalania kadzidła. Trochę wyżej wykazaliśmy, że ołtarzem jest serce człowieka. Czyż nie z niego powinno nieustannie wznosić się przed oblicze Pana bardzo pachnące kadzidło? Mam na myśli modlitwę. Apostoł zachęcając nas do niej, mówi: "Bez przerwy się módlcie" (1Tes 5,17). I rzeczywiście, Mistyczną Świątynię Boga, w której nie spala się kadzidła nieustannej modlitwy, można uważać za kompletnie opuszczoną.

            Należy więc modlić się myślą, słowem, westchnieniami, łzami; i wonią takiej modlitwy trzeba usunąć wszystko, cokolwiek jest w nas cuchnącego. Doskonale poucza św. Bernard[1]: "Gdziekolwiek byś był, módl się w duchu. Jeżeli byłbyś daleko od kaplicy, nie szukaj miejsca, ponieważ ty sam jesteś tym miejscem. Jeśli byłbyś w łóżku albo w innym miejscu, módl się, i tam jest świątynia"[2]. Kto tak przykłada się do modlitwy i ćwiczy się w niej nieustannie, nie tylko zmyje wszystkie swoje choćby najcięższe grzechy, lecz wejdzie w taką zażyłość z Bogiem, że już nie będzie sługą, lecz przyjacielem, a nawet synem; owszem, tak bardzo złączonym z Bogiem, że w Bogu i z Nim i przez Niego będzie mógł wszystko. Stąd, mając na myśli wspomniany ołtarz kadzenia, Beda Czcigodny[3] mówi: „Ołtarz ten był przed sanktuarium, tzn. przed Świętym Świętych”, czyli „w pomieszczeniu zewnętrznym, ale blisko wejścia do [pomieszczenia] wewnętrznego”. Ołtarz ten „był obrazem doskonałych, którzy przez ciało jeszcze przytrzymywani na ziemi, lecz całym pragnieniem uniesieni ku niebu, wysyłają do Świętego Świętych jakby dym unoszący się z zapalonego kadzidła; płonąc niebiańską miłością częstymi modlitwami niepokoją uszy swego Stwórcy [...], o ile są [na ziemi] bardziej czyści i bliżsi nieba, o tyle szybciej otrzymują od Pana to [wszystko], o co proszą. [...] Na tym ołtarzu palone były nie mięsa ofiar, lecz jedynie wonności, ponieważ tacy nie mają już potrzeby niszczyć w sobie grzechów ciała i pokus myśli, lecz przed oblicze swego Stwórcy ofiarowują tylko zapach modlitw i pragnień duchowych przez ogień wiecznej miłości".

            Te takie dusze oddane gorliwej modlitwie mogą w jednej chwili bardziej pomóc całemu Kościołowi, niż wszyscy kaznodzieje kazaniami, nauczyciele wykładami, spowiednicy szafowaniem sakramentu pokuty. Mogą oni przywrócić martwych do życia, złych skłonić do poprawy, mogą zniszczyć całe armie, odwrócić głód, oddalić zarazę, mogą zdziałać wszystko, podtrzymywani na siłach podczas modlitwy przez dwie podpory: wiarę i miłość. O takich chyba mówi autor Księgi Powtórzonego Prawa: "Będą kłaść kadzidło czasu zapalczywości Twojej i całopalenie na ołtarzu Twoim" (33,10) Ogólnie uznany tłumacz[4] wyjaśniając to, mówi: "Modlitwa świętych jest dla Boga najprzyjemniejszym kadzidłem, dzięki któremu” - gdy ludzie grzeszą – „łagodzi się gniew Pana. Bo ona oczyszczona z wszelkiego ziemskiego brudu, rozpalona niebieskim pragnieniem, płonie przed obliczem Boga i wzlatuje niby ofiara całopalna z ołtarza serca oddanego Panu jako płomień pobożności".

            Chrześcijaninie! Wyznacz więc sobie stałe modlitwy i nigdy ich nie opuszczaj, poddając ocenie - uznałbym to za pożyteczne - roztropnego i pobożnego człowieka. Miej zwyczaj pobożnego rozważania Męki Pańskiej, czterech rzeczy ostatecznych[5], życia Jezusa Chrystusa, Najśw. Dziewicy i świętych do nieba przyjętych, abyś spełniając tę pobożną praktykę, oczyścił się, oświecił i starał się naśladować tych, do których społeczności pragniesz być po śmierci włączony.

         Miłość do Boga spali to kadzidło, choć nie bez pomocy pokory. Bo jeśli będziesz pokorny, jak powiedział któryś ze świętych, Duch Święty nauczy cię modlić się. On Sam dostarczy ci kadzidła, sam je zapali, sam powiększy płomienie, i sam przyjmie najprzyjemniejszy zapach.


[1]Zob. rozdz. II, przyp. 4.

[2]Por. Rozmyślania ułożone przez śś. Augustyna i Bernarda, dwóch wielkich doktorów Kościoła, a przetłumaczone przez ks. J.R., Płock 1894, s. 202.

[3]Św. Beda Czcigodny (ok. 673-735), benedyktyn, wszechstronnie wykształcony angielski teolog, historyk, doktor Kościoła. Pozostawił pisma dydaktyczne z zakresu kosmografii nieba i ziemi oraz meteorologii. Pierwszy zastosował podwójną chronologię, przyjmując jako daty wyjściowe stworzenie świata i narodzenie Chrystusa. Komentował wszystkie księgi Biblii.

[4] Nie wiadomo o kogo tu chodzi.

[5] Śmierć, sąd Boży, niebo, piekło.