wstecz ROZDZIAŁ 5 powrót do strony głównej

wstęp· I · II · III · IV· V· VI· VII · VIII · IX· X· XI · XII · XIII · XIV· XV· XVI · XVII · XVIII · XIX· XX· XXI · XXII · XXIII · XXIV

 

Kapłan Mistycznej Świątyni

 

            W tej Świątyni Mistycznej wszystkie święte czynności sprawuje miłość. Wszystkie ofiary składa kapłan-miłość. Ta miłość czysta, święta, płomienna, niebiańska, pochodząca ze źródła wiecznej Miłości.

            W drugim rozdziale Księgi Kapłańskiej nakazano tamtemu dawnemu duchowieństwu: "Cokolwiek jako obiatę ofiarujesz, solą posolisz" (Kpł 2,13). Starotestamentowe ofiary w głównej mierze składały się z mięsa, a to nie miałoby bez soli żadnego smaku, żadnej możliwości przechowywania. W Prawie Chrystusa, którego cieniem było stare Prawo, słuszniej należałoby powiedzieć: "Cokolwiek złożysz na ofiarę, przyprawisz miłością". Albowiem - jak zauważa Piotr z Cluny[1] - "ten, Który w Prawie nie przyjmuje żadnej ofiary nie solonej, powiedział, że nie podoba Mu się żaden dar nie związany z miłością" (ks. 5, list 16). To też ma na względzie wypowiedź św. ojca Ambrożego[2]: "Jedynie miłość odróżnia synów Boga od synów diabła. Choćby wszyscy żegnali się znakiem krzyża i wszyscy odpowiadali: Amen; choćby chodzili do kościołów, choćby wypełniali wnętrza bazylik: to jednak synowie Boga od synów diabła odróżniają się nie czym innym, tylko miłością". Dlatego ofiary Świątyni Mistycznej, jeśli nie są składane przez kapłana-miłość, niemiłe są Bogu, całkowicie je odrzuca.

            Jeżeli bowiem intencja naszych czynów czy to dobrych czy jak je nazywają "obojętnych", nie będzie najlepsza, z trudem będzie mogła być uważana za jakąś zasługę. W najwyższym stopniu pewne jest to powszechne twierdzenie: "Cokolwiek ludzie robią, ocenia wszystkich intencja". Zrywasz się z łóżka i natychmiast zabierasz się do różnych spraw i bez wzbudzenia dobrej intencji, i bez zwrócenia myśli do Boga? Wierz mi, nie różnisz się od zwierzęcia. Straciłbyś dzień, w przypadku gdyby Bóg, Który cię z niczego stworzył i odkupił dla Swojej chwały, nie przyjął tego, co z Jego postanowienia miało być przez ciebie dobrze i należycie wykonane. A jakąż zasługę będą miały uczynki obojętne, czyli ani dobre ani złe, jeśli ty nie uczynisz je dobrymi przez dobrą intencję?

             Wydaje mi się, że ofiarom Kaina brakowało takiej intencji. "I wejrzał Pan na Abla i na dary jego, ale na Kaina i dary jego nie wejrzał" (Rdz 4,4-5). Teodocjon[3] zaś przetłumaczył: "I spuścił Pan ogień na Abla i na ofiarę jego, na Kaina zaś i na ofiarę jego nie spuścił". Dlaczego tak? Albowiem [...], jak powiada św. Ambroży, "Kain, ofiarowując Bogu swoje dary, siebie samego zatrzymał dla siebie [...]. Tego rodzaju drobiny Bóg nie przyjmuje, lecz mówi: "Daj mi, Synu mój, serce twoje" (Prz 23, 26). A on […..] zatrzymał dla siebie swoje serce, a Bogu ofiarował płody ziemi". Najwspanialszy Bóg odrzucił te dary, które nie z miłości zostały ofiarowane, lecz z jakiejś innej pobudki, albo z rywalizacji z bratem, albo czczej i bezużytecznej ceremonii. Gdy składano ofiarę, zabrakło miłości-kapłana, nie została więc ona przyjęta.

         Czy więc modlisz się, czy czytasz, czy piszesz, czy mówisz coś dobrego, rozmyślasz, pracujesz, jesz, pijesz, godnie wypoczywasz; cokolwiek robisz szlachetnego, pobożnego, świętego, pożytecznego i godnego pochwały, wszystko czyń z miłości do Boga i na chwałę Bożą, tak, aby zawsze czyn poprzedzała oddzielna intencja, lub przynajmniej po nim następowała. Owocniej bowiem i szlachetniej jest  poświęcać  Bogu siebie całego i wszystkie swoje sprawy - jak już wykazaliśmy - nie tylko rano i wieczorem, lecz także wiele razy w ciągu dnia, na początku szczególnie wyjątkowych czynności, dodając codziennie przynajmniej ogólne oświadczenie - jak to zostało pokazane - że nie będzie się myślało, mówiło, czyniło, nie mówię już złych rzeczy, ale nawet próżnych, zbytecznych, bezużytecznych; oraz,  że się będzie unikało niedoskonałości. W ten sposób dobry i miłosierny Pan, widząc naszą szczerą wolę, uświęci wszystkie nasze dzieła, myśli i uczynki, zachowa nas od grzechów i gdybyśmy przypadkiem upadli na skutek słabości, natychmiast nas podniesie i przebaczy nam łaskawie nieświadomość. A wreszcie sprawi, że Go będziemy kochali w najdoskonalszy sposób z całego serca, duszy, umysłu, woli, sił, wszędzie, zawsze, przez całą wieczność; i najściślejszym węzłem najgłębszej miłości zjednoczymy się z Jego Bóstwem.


[1]Piotr Czcigodny

[2]Zob. przyp. 7, rozdz. I.

[3]Mowa tu może o tłumaczu Teodocjonie, który chcąc w II w. skorygować Septuagintę przetłumaczył na grecki język Stary Test.