wstecz ROZDZIAŁ 23 powrót do strony głównej

wstęp· I · II · III · IV· V· VI· VII · VIII · IX· X· XI · XII · XIII · XIV· XV· XVI · XVII · XVIII · XIX· XX· XXI · XXII · XXIII · XXIV

        

Nieśmiertelność Mistycznej Świątyni

 

            Nas, którzy jesteśmy Świątyniami Bożymi, nazywają śmiertelnikami. W jaki więc sposób staniemy się nieśmiertelni? Co się tyczy ciała, to co dzień można zobaczyć, że po oddaniu ducha staje się ono zimne, blade, a w końcu cuchnące; że potem ocieka posoką i roi się od odrażających robaków, a w końcu obraca się w proch. Bernard bardzo słusznie woła: "Po człowieku następuje robak, po robaku - fetor i trwoga. Tak w nie-człowieka obraca się każdy człowiek"[1]. Na śmiertelnego człowieka został wydany Boski przecież wyrok: " Boś jest prochem i w proch się obrócisz" (Rdz 3,19). O, jakże bardzo nieszczęśliwa byłaby nasza dola, gdyby nie było pewnej nadziei na lepszą, do jakiej doprowadzą nas zasługi naszego Odkupiciela. "Wiemy bowiem”, - podnosi nas na duchu Paweł – „że jeśli się rozsypie nasz dom ziemski tego mieszkania, to mamy od Boga przybytek, dom nie rękami uczyniony, wieczny w niebie" (2Kor 5,1). Konieczność umierania nałożona na wszystkich, jest nawet pożądana ze względu na przyszłą nieśmiertelność. "Ponieważ właśnie przez człowieka śmierć i przez człowieka powstanie umarłych. I jako w Adamie wszyscy umierają, tak i w Chrystusie będą wszyscy ożywieni. [...] Musi bowiem to skazitelne przyoblec nieskazitelność i to śmiertelne przyoblec nieśmiertelność" ( 1Kor 15,21-22.53). Jak to Katullus[2] o tym marzył:

                        „Gdy raz znika dla nas krótki dzień,

                        nie ma jedynie nocy pełnej snu wiecznego” .

"Wszyscy wprawdzie zmartwychwstaniemy" (1Kor 15,51). Leżący na gnojowisku Hiob zeskrobując sobie skorupą ropę spływającą z niemal rozłożonego ciała, urzeczony bardzo mile tą nadzieją przyszłego zmartwychwstania, mówił: "Wiem, że Odkupiciel mój żyje, a w dzień ostateczny powstanę z ziemi, i znów obleczony będę w skórę moją i w ciele moim oglądać będę Boga mego, którego ujrzeć mam ja sam i oczy moje oglądać będą, a nie inny: złożona jest nadzieja moja w zanadrzu moim" (Hi 19,25-27).

            Nie ma tu miejsca na wątpliwości, nie ma. "Wszyscy wprawdzie zmartwychwstaniemy" (1Kor 15,51). Wszyscy, ilu nas jest prawdziwych chrześcijan, wierzymy w ciała zmartwychwstanie. I bardzo słusznie[3]. "Całe bowiem urządzenie tego świata - mówi Augustyn[4] - jest świadectwem przyszłego zmartwychwstania. Widzimy, że zimą drzewa są pozbawione owoców i liści, a na wiosnę w pączkach, kwiatach, liściach, owocach, wyrażają wspaniałość zmartwychwstania. Pytam cię, który wątpisz w zmartwychwstanie, gdzie jest to wszystko, co w tym czasie jest wydawane na świat? Gdzie się ukrywa? Nigdzie tego nie widać; lecz Bóg tajemniczą mocą wydaje to na świat. Tak właśnie trawa, która żyła i umiera, znowu na nowo powraca do życia z nasienia! Tak i nasze ciało na nowo powraca z prochu do życia ". Nie ma nic bardziej zgodnego z rozumem, jak to wieczne trwanie naszej Mistycznej Świątyni. Przykład mamy w gąsienicach i motylach. Widzimy jak się rodzą, umierają i ożywają na nowo. Jeziora mieszczą w sobie uśpione zimą jaskółki, a wiosna oddaje je znowu atmosferze[5]. To czyni przyroda. Czyż Bóg nie uczyni z moim ciałem, ze swoją Świątynią, czegoś znakomitszego? W jakimkolwiek grobie znalazłyby się nasze śmiertelne członki, wyjdą z niego nieśmiertelne dzięki Boskiej mocy, gdy

                        "Trąba dziwnym grzmiąca tonem

                        nad zapadłych grobów łonem

                        stawi wszystkich wraz przed tronem"[6].

            "Zaraz tych,” - mówi św. Piotr Damiani[7] – „których przygarnęła do swego łona ziemia, których pochłonęła woda, których strawił żarłoczny płomień, oddają one wszystkich niby powierzony sobie depozyt i zwracają życiu bez żadnego dla nich uszczerbku. Tę część mego rozważania niech zakończy starożytny pisarz Tertulian[8]: "Ciało <więc> zmartwychwstanie”, mówi on, [...] i to nietknięte. Gdziekolwiek by było, jest oddane w depozyt u Boga przez najbardziej godnego zaufania depozytariusza Boga <i ludzi>, Jezusa Chrystusa [...] Co uważasz za zniszczenie ciała, wiedz, że jest to tylko odłączenie się. Nie tylko dusza się oddala; i ciało też ma swe czasowe ustronia w wodzie, w płomieniach, w ptakach, w zwierzętach. Ilekroć w nich jak gdyby się rozpływa, to jakby przelewało się do naczyń, [...] aby na powrót z nich się uobecnić". "Śmierć i piekło,” mówi Prorok w Apokalipsie, „oddały umarłych swoich, którzy w nich byli" (Ap 20,13). "I morze oddało umarłych, którzy w nim byli".

            A skoro już upewniliśmy się o nieśmiertelności ciała, cóż powiemy o duszy? Czyż razem z ateistami będziemy sądzili, że ona po opuszczeniu ciała przepada w powietrzu? Absolutnie nie! Ona bowiem z natury swojej jest nieśmiertelna. Bo gdy "utworzył Pan Bóg człowieka z mułu ziemi <i> tchnął w oblicze jego dech żywota: stał się człowiek duszą żyjącą" (Rdz 2,7), a nie duszą umierającą. Bo chociaż to, co zostało wzięte z ziemi, do ziemi kiedyś powróci, jednak to, co usta Boże - niech mi będzie wolno na sposób ludzki powiedzieć - tchnęły w oblicze człowieka, jest nieśmiertelne, jak i sam Bóg, od Którego ono pochodzi. Jest to tak zgodne i spójne z naszą zdolnością pojmowania, a nie tylko z Pismem św. i dogmatami wiary, że także niewierzący, którzy mają poprawne poglądy na temat dusz ludzkich, nie tylko nauczali, że są one nieśmiertelne, lecz też twierdzili, że po śmierci są karane za występki, a dostępują szczęścia za cnoty. My, obdarzeni nadziemskim światłem sądzimy, że nieśmiertelność dusz jest tak pewna, iż całą mocą twierdzimy, że one jednocześnie z wyjściem z ciała podążają czy to do chwały, czy to do kary czasowej lub wiecznej. O tym bowiem pouczył nas Duch Święty w wielu miejscach Ksiąg Świętych, a zwłaszcza w Księdze Mądrości, gdzie nade wszystko usłyszysz potępionych, jęczących w utrapieniu ducha i tak do samych siebie mówiących:

"Napracowaliśmy się na drodze nieprawości i zatracenia,

i chodziliśmy drogami trudnymi,

a drogi Pańskiej nie znaliśmy.

Cóż nam pomogła pycha?

Albo chełpienie się bogactwami co nam przyniosło?

Przeminęło to wszystko jak cień

i jak poseł przebiegający,

i jak okręt, który przebywa przez burzącą się wodę [...];

albo jak ptak, lecący przez powietrze [...];

albo jak strzała wypuszczona do pewnego celu [...]

tak i my, narodziwszy się wnet przestaliśmy być

i żadnego znaku cnoty nie mogliśmy wykazać,

aleśmy zniszczeli w złości naszej.

Takie rzeczy mówili w piekle ci, którzy zgrzeszyli [...]

Ale sprawiedliwi na wieki żyć będą

i u Pana jest ich zapłata,

a staranie o nich u Najwyższego.

Dlatego dostąpią królestwa wspaniałego

i korony pięknej z ręki Pańskiej,

gdyż prawicą swą chronić ich będzie

i ramieniem swym świętym obroni ich” (Mdr 5,7-17).

„Sprawiedliwych [...] dusze są w ręce Bożej

i nie dotknie ich męka śmierci” (Mdr 3,1).

„Lecz bezbożni wedle tego, co myśleli, karanie mieć będą" (Mdr 3,10).

            Z tych tak bardzo mocnych napomnień prorockich pochodzących z nieba i pouczeń naszej wiary jak najbardziej oczywista jest dla nas nieśmiertelność Świątyni Mistycznej czy zastanawiamy się nad ciałem czy duszą. Pozostaje, byśmy dokładniej rozważyli i niemal że wbili sobie w pamięć to, co niegdyś napisał św. Paweł do Koryntian, zachęcając ich do nadziei na nieśmiertelność, i pobudzając zarazem do wszelkiej świętości: "Wszyscy wprawdzie zmartwychwstaniemy, ale nie wszyscy będziemy odmienieni" (1Kor 15,51). Jak to? Albowiem ci, którzy naśladowali w życiu Chrystusa, dostąpią chwały Chrystusa; ci zaś, którzy wyznawali Go ustami, a odrzucali sercem, głosili słowami, a przeklinali czynami, żywi zstąpią do piekła. Niech wolno mi będzie zakończyć z Apostołem: "Mając więc te obietnice, najmilsi, oczyszczajmy się z wszelkiej zmazy ciała i ducha, dokonując uświęcenia w bojaźni Bożej" (2Kor 7,1).

         Niech ciało będzie podległe duchowi, duch rozumowi i prawu, stańmy się podobni do obrazu Syna Bożego, a będziemy współdziedzicami Jego Królestwa Niebieskiego: jeśli będziemy współcierpieć, będziemy współuwielbieni.


[1]Por. Rozmyślania ułożone przez śś. Augustyna i Bernarda, dwóch wielkich doktorów Kościoła, a przetłumaczone przez ks. J.R., Płock 1894, s. 183.

[2]Katullus z Werony (ok. 87-54 przed Chr.), ostatni wielki poeta rzymski z czasów republiki. Wiersze jego (zachowało się ich 116) stanowią jakby poetycki pamiętnik jego uczuć i nastrojów. Są arcydziełem liryki europejskiej. Przytoczony fragment pochodzi z b. niedoskonałego wydania pieśni Katullusa; w autentycznej formie mają odwrotny sens i nie mogą służyć jako tekst potwierdzający „nieśmiertelność Mistycznej Świątyni”.

[3] W oryginale mamy figurę stylistyczną zw. litotes, polegającą na pozornym osłabieniu pojęcia przeciwnego, np. w tym miejscu: nec immerito, i nie niesłusznie, w rzeczywistości jest wyrażone jeszcze więcej: I bardzo słusznie. Jest to figura bardzo ulubiona u Rzymian, ale niezręczna w języku polskim, dlatego tu i w wielu innych miejscach negacje często oddaje się afirmacją.

[4]Zob. rozdz. I, przyp. 6.

[5]W Encyklopedii powszechnej Orgelbranda (Warszawa 1883, t.6, s.12) pod hasłem Jaskółka czytamy: Dziwne jest u nas mniemanie o zimowaniu jaskółek w wodzie.

[6]Trzecia zwrotka sekwencji ze Mszy św. żałobnej.

[7]Św. Piotr Damiani (1007-1072), benedyktyn, biskup Ostii, kardynał doktor Kościoła. Zostawił ok. 240 utworów poetyckich, 170 listów, 53 kazania i in. Swą działalnością przygotował reformy pap. Grzegorza VII.

[8]Tertulian z Kartaginy (ok.160-ok.250), wybitny apologeta, pisarz chrześcijański; z wykształcenia retor, filozof i prawnik. Zostało po nim 31 traktatów, będących pierwszymi obronami chrześcijaństwa pisanymi w języku łacińskim.